W glebach w okolicy fermy drobiu obecne są antybiotyki o szerokim spektrum działania – stwierdzili naukowcy z UWM w Olsztynie. Leki wykryto także w wodzie gruntownej, a antybiotyki – w wodzie pitnej. Zawartość fosforu była dwu i półkrotnie wyższa w porównaniu ze średnią dla gleb w Polsce.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (UWM) wykazały negatywny wpływ ferm drobiu na środowisko. Zespół badawczy zajął się analizą gleb oraz wód gruntowych w okolicach ferm drobiu. Odkryli siedem różnych leków w wodzie gruntowej na głębokości 35 metrów i antybiotyki w trzech lokalnych źródłach wody pitnej.
Z badania wynika, że fermy drobiu zanieczyszczają środowisko różnymi substancjami, w tym lekami i fosforanami. Zauważono także, że gleby w okolicy ferm mają dwuipółkrotnie wyższą zawartość fosforu w porównaniu ze średnią dla Polski. Naukowcy wykryli także w glebach pozostałości różnych antybiotyków oraz leków przeciwwymiotnych i przeciwlękowych, co stanowi nowe odkrycie.
Takie zanieczyszczenia, szczególnie antybiotyki, mają potencjalnie szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi i zwierząt, przyczyniając się do rozprzestrzenienia antybiotykooporności i wpływając na skład mikrobiomu glebowego.
Projekt badawczy, którego częścią były te analizy, prowadzony jest w ramach programu OPUS 18 i finansowany przez Narodowe Centrum Nauki. Skupia się on na identyfikacji zmian w środowisku wywołanych przez intensywny chów drobiu i ich wpływie na zdrowie człowieka. Naukowcy planują opublikowanie pełnych wyników badań za rok.
W glebach w okolicy fermy drobiu obecne są antybiotyki o szerokim spektrum działania – stwierdzili naukowcy z UWM w Olsztynie. Leki wykryto także w wodzie gruntownej, a antybiotyki – w wodzie pitnej. Zawartość fosforu była dwu i półkrotnie wyższa w porównaniu ze średnią dla gleb w Polsce.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (UWM) wykazały negatywny wpływ ferm drobiu na środowisko. Zespół badawczy zajął się analizą gleb oraz wód gruntowych w okolicach ferm drobiu. Odkryli siedem różnych leków w wodzie gruntowej na głębokości 35 metrów i antybiotyki w trzech lokalnych źródłach wody pitnej.
Z badania wynika, że fermy drobiu zanieczyszczają środowisko różnymi substancjami, w tym lekami i fosforanami. Zauważono także, że gleby w okolicy ferm mają dwuipółkrotnie wyższą zawartość fosforu w porównaniu ze średnią dla Polski. Naukowcy wykryli także w glebach pozostałości różnych antybiotyków oraz leków przeciwwymiotnych i przeciwlękowych, co stanowi nowe odkrycie.
Takie zanieczyszczenia, szczególnie antybiotyki, mają potencjalnie szkodliwy wpływ na zdrowie ludzi i zwierząt, przyczyniając się do rozprzestrzenienia antybiotykooporności i wpływając na skład mikrobiomu glebowego.
Projekt badawczy, którego częścią były te analizy, prowadzony jest w ramach programu OPUS 18 i finansowany przez Narodowe Centrum Nauki. Skupia się on na identyfikacji zmian w środowisku wywołanych przez intensywny chów drobiu i ich wpływie na zdrowie człowieka. Naukowcy planują opublikowanie pełnych wyników badań za rok.
Jak tam czuje się Burmistrz po uchyleniu jego decyzji przez Sąd?
1 0
sama zaraza
1 0
Jaki z tego wniosek? Wielkie fermy kur nie mają prawa bytu, wystarczy odciąć łańcuch dostaw i koniec. Szkoda że są tępione małe gospodarstwa rolne. Czy nie jest bezpieczniejsza dla środowiska i ludzi (bezpieczeństwo żywnościowe) rozproszona hodowla? Po co nam korporacyjne hodowle ?
3 0
to chodzi o kasę
masowa produkcja daje okazję do poczynienia różnych oszczędności i kasa płynie rzeką
produkt tańszy łatwiej sprzedać
a że to g***o jest to już nikogo nie interesuje
2 0
Przecież powszechnie wiadomo, że ten drób non stop leci tylko na narkotykach (środki przeciwbólowe etc.) i antybiotykach żeby od razu nie zdechnąć.
1 0
Największa w Europie ferma drobiu, na okupowanej przez Rosjan wsi Czornobajiwka w Ukrainie, straciła prawie cztery miliony kurcząt z pragnienia i głodu. Żołnierze najpierw zablokowali dostawy paszy, potem odcięli prąd. Nie działał również automatyczny system karmienia i pojenia zwierząt. Kierownik zakładu Andrij Chirkow sam kopie doły, aby nie dopuścić do skażenia terenu i katastrofy ekologicznej – donosi Wall Street Journal.
Już dzisiaj Europa odczuwa braki pszenicy, oleju słonecznikowego i innych produktów z Ukrainy – w końcu to właśnie ten kraj jest największym eksporterem tych produktów. Przez to zauważalne są również zmiany w cenach, które są zdecydowanie wyższe. W internecie pojawiła się kolejna informacja o tym, jak Rosjanie skutecznie hamują proces produkcji. Ferma kurcząt we wsi Czarnobajiwka, położona w południowej części Ukrainy, doświadczyła jednych z najcięższych przejść. Zakład ten eksportuje około miliarda jaj rocznie. Gdy pojawili się tam Rosjanie – zablokowali ptakom dostęp do żywności i poidełek. Padło 4 miliony kur.
Kierownik zakładu Andrij Czirkow kopał doły, aby zakopać martwe ptaki. Nie chciał bowiem dopuścić do katastrofy ekologicznej próbując jednocześnie chronić lokalne źródła wody przed zanieczyszczeniem. Jak mówił na łamach Wall Street Journal, rosyjscy żołnierze próbowali wtedy do niego strzelać
1 0